czwartek, 31 lipca 2014

Smile!

Lipiec dobiega końca, tak samo jak ostatni dzień moich praktyk. Uczciłam to dzisiaj w dość kreatywny sposób, ale o tym kiedy indziej ;) Dziś będzie o moim pierwszym podejściu do pop up card! 

Trochę się nakombinowałam, nawycinałam - aż wreszcie powstało takie stworzenie:






Jest bardzo prosto, z racji tego że nie miałam zbyt wiele czasu. Co o tym sądzicie? :) Może macie jakieś sprawdzone w rady w kwestii pop up card?

Życzę słońca! :)

My first pop up card. It's very simple because I haven't had time to make anything more sophisticated ;) What do you think about it?

czwartek, 24 lipca 2014

Babeczkowa rewizyta

Pamiętacie najbardziej czekoladowe babeczki na świecie? Są tak genialne, że znów się u mnie pojawiły :) Tym razem jeszcze bardziej rozpływające! I w towarzystwie lodów :)




Przepis i sposób przygotowania znajdziecie tutaj.

I've made lava cakes one more time - they are so amazing :) The previous ones are here.

sobota, 19 lipca 2014

Ślubnie z pudełkiem

Czas mija mi na praktykach i wycieczkach rowerowych, więc nie łatwo znaleźć mi czas na bloga... Dziś nieco nadrabiam ;)

Jakoś tak za każdym razem wychodzi, że kartki, które robię, są nieco inne od standardowych :)
Tym razem też tak jest, bo sztalugową kartkę ślubną zamknęłam z pudełku z okienkiem.

Inne kartki (równie nietradycyjne!), które zrobiłam na ślub: w technice iris folding, z ptasim motywem, z origamowymi sercami i w exploding boxie :)







Easel wedding card in a box with window :)

piątek, 11 lipca 2014

Marrrchewkowe!

Cztery siostry i dużo marchewek - co z tego może wyniknąć? Przepyszne ciasto marchewkowe! :)

Właściwie każda z nas jest po swojemu zakręcona na punkcie zdrowego jedzenia, trybu życia i aktywności. Ale gdy okazja jest nie mała, nie sposób nie pokusić się o pyszne ciacho! A jego przygotowanie zostało zlecone mi :)
I tak oto trafiłam na przepis na ciasto marchewkowe o obniżonej zawartości tłuszczu, a w dodatku z mąką pełnoziarnistą i brązowym cukrem. Oryginał znajdziecie tutaj (uwaga! po angielsku ;)). U nas jednak zamieniłyśmy rodzynki na orzechy.

Zdjęcia pierwowzoru się nie zachowały, ale ponieważ ciasto zasmakowało nam wyjątkowo, moje siostry zrobiły je jeszcze nie raz, więc pozwolę sobie wstawić ich zdjęcia :)


 A tu przepis:

Składniki
Na ciasto:

  • 175 g brązowego cukru, przesianego (nie przesiewałam, dałam 165 g)
  • 2 duże jajka (ja dałam 3 małe)
  • 120 ml oleju słonecznikowego (myślę, że można dać mniej)
  • 200 g mąki pełnoziarnistej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia (albo sody)
  • 3 łyżeczki przypraw korzennych
  • skórka otarta z jednej pomarańczy
  • 200 g obranych i startych marchwi (za pierwszym razem było ich u nas dużo więcej, ale ciasto wtedy tak nie urośnie)
  • 175 g rodzynek (nie dawałyśmy - miałyśmy za to orzechy, ok. 3 garści)

Na górę:

  • 250 g serka typu Bieluch, ja miałam z Turka
  • 20 g cukru pudru (ja dałam brązowy + miód, ale w sumie dawałam na oko, byle było lekko słodkie)
  • 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego (my miałyśmy aromat waniliowy)
  • 1 łyżeczka cynamonu

Na syrop:

  • sok z połówki pomarańczy (ja dałam z całej)
  • niecała 1 łyżka soku z cytryny (u nas z połówki cytryny)
  • 40 g brązowego cukru (ja dałam bodajże dwie łyżeczki - żeby nie było za słodkie)


Przygotowanie (w kolejności nieco innej niż w przepisie, bo tak wg mnie jest wygodniej):
Nastawić piekarnik na 170 st. Celsjusza.
Jeśli marchewka jeszcze nie jest starta - zetrzeć. Zetrzeć również skórkę z pomarańczy, posiekać orzechy.
Do dużej miski przesiać mąkę (dodać też te większe brązowe kawałki, które zostaną na sitku), proszek do pieczenia i przyprawy korzenne. Do osobnej miski wbić jajka, dodać cukier i olej - miksować przez 2-3 minuty. Wlać to do mąki, wymieszać. Dodać skórkę z pomarańczy, orzechy (ew. rodzynki), marchewkę. Dobrze wymieszać. Wlać do formy wyłożonej papierem. Wstawić do piekarnika na 35-40 minut (ponieważ nasze ciasto było niskie, siedziało w piekarniku 30 minut). Upieczone jest, kiedy góra jest jędrna i sprężysta.
Kiedy ciasto jest w piekarniku, szykujemy "smarowidło" na górę. Miksujemy serek, cukier puder (lub miód), aromat waniliowy i cynamon aż wszystko się połączy i będzie puszyste. Przykrywamy to folią i wstawiamy do lodówki na 1-2 godziny (można to przygotować zanim ciasto pójdzie do pieca ;)).
Szykujemy też syrop: mieszamy sok z pomarańczy i cytryny z cukrem aż się rozpuści.
Kiedy ciasto jest już gotowe, wyjmujemy je i na jeszcze ciepłym rozprowadzamy syrop (można przed tym ponakłuwać ciasto patyczkiem). Zostawiamy do ostygnięcia.
Wyjmujemy z formy (choć można je wyjąć wcześniej) i rozsmarowujemy u góry serek. Można jeszcze posypać cynamonem.

Myślę, że aby ciasto było bardziej puszyste, można by osobno zmiksować białka jajek - na prawie sztywno i dodać je na koniec mieszania do ciasta :) Tak zrobię następnym razem ;)





Smacznego! :)

Me and my sisters have made this delicious low-fat carrot cake :) You can find recipe here.

środa, 9 lipca 2014

Ekologia na różowo

Obiecałam poprawę, ale coś mi nie wychodzi... Nie przewidziałam, że po powrocie z praktyk jedyną rzeczą, na którą będę miała ochotę, to rzucić się na łóżko... :) Niby nie męczę się fizycznie (chyba że noszę paczki z książkami), ale po tych kilku godzinach jestem wykończona! Może wkrótce przyzwyczaję się do takiego trybu dnia, zobaczymy ;)

A dziś...
Bale przebierańców w przedszkolu nie są mnie niczym zaskakującym. Ale bale ekologiczne? Tak, takie też są! Przyczyniłam się do stworzenia dla mojej siostrzenicy stroju na tę okazję :) Wszystko oczywiście z recyklingu.
Z taśm z kaset VHS powstała spódniczka, która niestety nie doczekała żadnego wartościowego zdjęcia, oraz naszyjnik z korka - oczywiście różowy, bo jakże mógłby być inny ;) I jego właśnie prezentuję:




Co Wy na to? Jak myślicie, czy takie bale to dobry pomysł dla przedszkolaków? :)

Moja siostrzenica jest istotą przeze mnie rozpieszczaną, czego świadectwo możecie zobaczyć m.in. tu (spódniczka kaczuszki) i tu (strój aniołka) :)

Pozdrawiam i życzę słońca! ;)

My niece had an ecological event in her kindergarten some time ago. I've made for her this cute cork necklace :)

wtorek, 1 lipca 2014

Groszki w torebce

Dziękuję za wsparcie, miłe słowa i trzymanie kciuków! Gdyby mój egzaminator był tak niesamowity, jak Wy, zdałabym z łatwością. Nie będę się tu wyżalać, bo musiałoby paść kilka niekoniecznie cenzuralnych słów... ;) Mam zamiar zdać to we wrześniu, a na czas wakacji zapomnieć o nauce i cieszyć się latem (o ile do nas wróci!) :)

Po ciężkich nocach spędzonych na nauce jestem jeszcze trochę nie do życia, więc potrzebuję kilku dni, żeby się ogarnąć - potem obiecuję wrócić do aktywnego blogowania!
A teraz zostawiam Was z torebką, która była prezentem od jednej mojej znajomej do drugiej. Koncepcja, materiały i wymiary zostały mi z góry narzucone, ale koniec końców i tak uszyłam ją trochę większą. Na materiał został jeszcze później nadrukowany napis, ale nie miałam już okazji go uwiecznić :)
Najwięcej zabawy miałam oczywiście z zapięciem, które musiało być magnetycznym zatrzaskiem. Nigdy nie miałam z takim do czynienia, ale chyba całkiem nieźle sobie poradziłam ;)

Koniec pisaniny, lecę zrobić kolejną kawę! Choć senna przestanę być chyba dopiero za kilka dni... ;)





I sew a bag for my friend. It had to be with magnetic clasp - which wasn't easy to set. But it came off quite successfully :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...