wtorek, 30 lipca 2013

Letni deser

Przy babach i serniku obiecywałam dodać jakiś przepis. I wreszcie nadszedł ten moment!

Nie jest to absolutnie nic skomplikowanego i tak naprawdę składniki (co do jednego) można dobrać według własnych upodobań, ale może kogoś zainspiruję ;)
Skąd się wziął pomysł? Mój tata przywiózł do domu borówki :) Lody były, śmietana wymagała tylko ubicia.


Składniki są bardzo proste: 
  • garść owoców jagodowych (ja miałam właśnie borówki, ale myślę, że z malinami byłoby równie dobre), 
  • lody w ulubionych smakach (wybrałam bakaliowe i pomarańczowe),
  • bita śmietana w ilości dowolnej (moja jest w wersji prawie light, bo ze słodzikiem),
  • szczypta lub dwie niesłodkiego kakao i trochę posiekanych orzechów na górę (akurat miałam w domu arachidowe, ale podejrzewam, że lepsze byłyby włoskie lub laskowe).
Gdy ma się już wszystko, wystarczy znaleźć w kącie szafy fantazyjne kieliszki i skomponować całość. Satysfakcja gwarantowana! :) 

Przepis oczywiście można modyfikować dowolnie! Na pewno byłby świetny z rodzynkami i sosem malinowym... ;)



Spontaniczne desery są zdecydowanie jednymi z najlepszych! Kto się ze mną zgadza? :)

Pozdrawiam!


Very simple dessert for warm days: ice-creams in two flavours, some whipped cream, blueberries, nuts and a pinch od cocoa - and it's done! Delicious and cooling :)

sobota, 27 lipca 2013

Fresh + sunny

Wkrótce jadę na wakacje - upragnione nicnierobienie nad morzem!
Lubię przed wyjazdem zrobić sobie listę rzeczy, które powinnam spakować. Tym razem zaczęłam ją tworzyć wcześniej niż zwykle, ale to dobrze, bo wciąż przypomina mi się coś, co powinnam zabrać!
Przy okazji okazało się, że nie mam, do czego włożyć niektórych kosmetyków.

W mgnieniu oka powstał więc pomysł kosmetyczki. Materiał był, zamek też - nic tylko szyć :)


Materiał jest bardzo optymistyczny, świeży i genialnie oddaje nastrój mile nam panujących upałów :)
Od razu wiedziałam, że jej zdjęcia muszą powstać w środowisku naturalnym w niebanalnym towarzystwie.



Kapelusz przywieziony z wakacji parę lat temu oraz szklanka wody z cytryną i kilkoma kostkami lodu, a do tego kolorystycznie dobrana słomka ;) Lód topił się w tempie ekspresowym, więc musiałam się spieszyć ze zdjęciami - ale otoczenie bardzo im sprzyjało :)

Nawet muszka się załapała na zdjęcie :D

Kosmetyczka ma wymiary 12 cm x 17 cm. Idealnie mieści wszystko to, co chciałam :) nawet udało mi się włożyć do niego mój perfum! Ale wtedy oprócz niego zmieściła się już tylko pomadka :D


Nie miałam ochoty bawić się w podszewkę, a że nie mam overlocka, to brzegi materiału obszyłam lamówką :)


Już jakiś czas temu przymierzałam się do uszycia kosmetyczki. W końcu mi się udało i jestem z niej bardzo zadowolona :)

Wracam na słońce!
Udanego weekendu! :)


Idealna piosenka na dziś: Avicii ft. Aloe Blacc - Wake me up 

I'm going at the seaside soon. Lately I figured that I don't have anything where I can keep my cosmetics during the journey! Fortunately I had some fabric and a zipper so I sewed a little bag for them :) I love these dots and colour!

niedziela, 21 lipca 2013

Letnio, coraz letniej :)

Zamówiłam krem w aptece wysyłkowej. Zrobiłam przelew i otrzymałam potwierdzenie przyjęcia zamówienia. Dwie godziny później dostałam maila ogłaszającego rozpoczęcie promocji na ten krem. Ominął mnie rabat na 10 zł.
Żyć, nie umierać.

Jesteśmy w środku lata, a ja dopiero teraz zrobiłam generalny przegląd szafy. Ubrania zimowe poszły w kąt, na wierzch zostały wyciągnięte topy i krótkie spodenki. A jedne nawet uszyłam!

No prawie uszyłam, bo tak naprawdę przerobiłam stare długie spodnie :)

Spodnie bardzo lubiłam, bo były wygodne i uszyte z bardzo miłego materiału. Przetarły się, ale szkoda mi było je wyrzucać. Więc w ruch poszły nożyczki i maszyna do szycia.

Tak wyglądały po odcięciu nogawek:


(mój stół jest wyjątkowo niefotogeniczny...)
Nie byłam do końca przekonana co do tej długości... Nie jestem zwolenniczką bardzo krótkich spodenek :) Ale niestety przetarcie zmusiło mnie do drastycznych cięć. Pomyślałam: co tam, mogę je przedłużyć jak będę je wykańczać.
Prawie się udało.

Tak spodenki wyglądają teraz:


Ich długość nie zmieniła się aż tak, ale do biegania po domu i ogródku są jak znalazł :) Dodatkowo lekko rozciągliwy materiał okazał się trochę dla mnie zbyt skomplikowany i powstało parę "falbanek". Całe szczęście po założeniu ich nie widać!

Spodenki nie wyszły idealnie, ale mam takie wrażenie, że przerabiane ciuchy chyba lubią robić na złość, chcąc się zemścić za ich podcinanie, przeszywanie i zmienianie. A żeby się jeszcze usprawiedliwić to na swoją obronę mogę dodać, że gdy byłam w samym środku pracy, brutalnie mi przerwano (3-letnia siostrzenica jeszcze nie zawsze rozumie, że teraz ciocia nie może się bawić, bo szyje ;) ). Powróciłam do szycia dopiero po paru godzinach - a wróciłam tak rozkojarzona, że musiałam dwa razy pruć.

Koniec końców - jak na moje pierwszy spodenki, chyba nie ma źle... :)

A już na sam koniec - coś, czego kompletnie się nie spodziewałam!
Zostałam nominowana przez M jak Magda do Liebster Blog Award. Szalenie mi miło! Bardzo dziękuję! :)


Pytania, jakie otrzymałam:

1. Gdybyś przez jeden dzień była niewidzialna - co byś zrobiła?
Hm. Pewnie to, co lubię robić, gdy zakładam ciemne okulary - przyglądałabym się ludziom. Tylko wtedy wiem, że mogę się gapić bez konsekwencji (trochę to przerażające...) :D Może oprócz tego podejrzałabym, co się dzieje po zamknięciu sklepów - ciekawa jestem, jak wyglądają one bez ludzi, ze zgaszonymi światłami...

2. Film na którym płaczesz?
Nie będę udawać, że to mi się nie zdarza. Ale tak naprawdę nie ma takiego jednego. Nie raz uroniłam łzę, jeśli film był wystarczająco wzruszający.

3. Rower, spacer czy ...
Rower! Zdecydowanie :) Poza tym lubię wyszaleć się na fitnessie czy po prostu na parkiecie. Ach, no i badminton!

4. Ulubiona pora roku
Wiosna - bo jest ciepło, ale nie za bardzo.

5. Opisz siebie w 4 słowach
Roztrzepana, zapominalska, marzycielka, optymistka :)

6. Co skłoniło Cię do szycia?
Pytanie bardzo na czasie :) Ale nie mam zielonego pojęcia, jaka jest na nie poprawna odpowiedź. Prawdopodobnie to samo, co skłoniło mnie do robienia biżuterii, kartek i innego rękodzieła - chęć, a nawet potrzeba, tworzenia :)

7. Ulubiony kolor
Głęboki, ciemny, ale wciąż ciepły, niebieski oraz biały

8. Twoje najpiękniejsze miejsce na ziemi
To, gdzie czuję się bezpiecznie i szczęśliwie. Myślę, że mogłaby to być kuchnia w moim domu :) Ale jeśli miałabym kierować się kategoriami czysto estetycznymi, to Szkocja, norweskie fiordy albo Wyspy Owcze.

9. Jaką cechę najbardziej cenisz w ludziach?
Nie wiem, co to jest, ale dzięki temu czuję się wśród nich swobodnie :) Gdybym miała podać na to przepis, składniki pewnie wyglądałyby następująco: spora dawka optymizmu, poczucie humoru, szczypta szaleństwa, szczerość i rozsądek.

10. Ulubiona potrawa
Ojoj! I tu jest problem! Jest tego caaaałe mnóstwo... Jako wielbicielka wszelkiego, co słodko-ciastkowe powiedziałabym, że jest to... wszystko, co słodko-ciastkowe :) Z tych bardziej słonych potraw wybieram cudowną rybę w warzywach, którą mistrzowsko przygotowuje moja mama :)

11. Czemu nie potrafisz się oprzeć?
Oprócz ciast? Lodom :) Ale tylko tym najlepszym... ;)

Uf, wszystkie :)
Nie umiem nikogo nominować, ale jeśli ktoś chce, zapraszam do zabawy! :)

Jeszcze raz dziękuję!

Miłego wieczoru ;)

Summer is coming so I decided to refresh my wardrobe a little ;) I changed a pair of green trousers into cute shorts - ideal for warm days! :) 

niedziela, 14 lipca 2013

Blue ribbon czy blue-ribbon?

Blue-ribbon - angielski idiom będący przymiotnikiem, a oznaczający coś o wyjątkowej jakości, często używany, by podkreślić wyjątkowość grupy składającej się z wybitnych jednostek: A blue-ribbon group of experts was called to look in into the crash.

Samo blue ribbon to nagroda, odznaka za pierwsze miejsce. Tak nazywała się też odznaka honorowa brytyjskiego Zakonu Podwiązki (który swoją drogą powstał w 1348 roku i przetrwał 600 lat!). 

Order Podwiązki (ang. The Most Noble Order of the Garter) to najwyższe wojskowe i cywilne odznaczenie w Wielkiej Brytanii, powstał właśnie jako zakon rycerski.
Legenda związana z odznaką głosi, że król Anglii - Edward III podczas któregoś z balów podniósł podwiązkę, którą zgubiła jedna z dam, po czym założył ją sobie na nogę i powiedział "Hańba temu, kto źle o tym myśli. Zrobię z niej najbardziej zaszczytną podwiązkę, jaka kiedykolwiek istniała" i tym samym ustanowił order Podwiązki. Oczywiście jest niebieski.
"Honi soit qui mal y pense" (Hańba temu, kto źle o tym myśli) to do dziś dewiza orderu.

I tym odrobinę przydługim wstępem przechodzimy do sedna.


Niebieska wstążka jest? Jest.
Więc podwiązka jak się patrzy! :)



Podwiązka powstała z okazji ślubu mojej siostry.  
Początkowo miała ją szyć moja mama, ale powiedziałam "Nie! Ja uszyję!", a że maszynę mamy sprawną (i tak cudownie cicho chodzi!) to była to czysta przyjemność :)

Pozdrawiam cieplutko, bo pogoda za oknem jakoś nie chce nas ogrzać!

*ciekawe idiomy ze słowem blue:
  • bolt from the blue - coś zaskakującego, nieoczekiwanego
  • boys in blue - mężczyźni z policji lub marynarki
  • once in a blue moon - bardzo rzadko
  • get away with blue murder - zrobienie czegoś złego i uniknięcie kary
  • true blue - jeżeli ktoś jest true blue, to znaczy, ze popiera coś lub kogoś całkowicie
  • the air is blue - ktoś używa przekleństw, nieprzyjemnych słów
  • burn with a low blue flame - być wściekłym
  • look / feel blue - wyglądać / czuć się źle, smutno, depresyjnie

Quite simple grater which I sewed for my sister when she had her wedding. Of course with something blue as our tradition says ;)

czwartek, 11 lipca 2013

W barwach narodowych

Polskim siatkarzom kibicuję od dawna. Mimo że nie jestem wielką fanką sportu jako tako, to mecze siatkówki od zawsze oglądałam z wypiekami na twarzy.
Gdy Polacy grali z Amerykanami w katowickim Spodku, ledwo udało mi się usiedzieć w jednym miejscu. Kiedy przegrali trzeciego seta do 13, powoli zaczynałam wątpić w ich zwycięstwo. Ale nadszedł kolejny set, kiedy wygraliśmy do 30. I udało się! Mecz nie był łatwy, ale pokazaliśmy, na co nas stać :) A dwa dni później potwierdziliśmy to we Wrocławiu.

Osobiście podejrzewam, że wygraną zawdzięczamy temu cudeńku:


Bransoletkę wykonałam dla znajomej, która na meczu była i dzielnie kibicowała. Jak widać - skutecznie!



Gdy zaczynałam szukać odpowiedniej zawieszki, myślałam, że znajdę bez trudu. A tu psikus! Są miliony różnych zawieszek, ale piłki do siatkówki nie uraczysz. W końcu udało mi się trafić na siatkareczkę, która wydaje mi się całkiem urocza :)


Zaplecenie bransoletki trochę mi zajęło. Zanim otrzymała ostateczny kształt, zdążyłam wypróbować trzy inne rodzaje warkocza. Stary, dobry kłos okazał się jednak niezastąpiony ;)

Teraz czekam na kolejny mecz - jutro gramy z Bułgarią! Kto będzie kibicował? :) :)

Braided bracelet in Polish national colours: for my friend who is a huge volleyball fan :) She had this bracelet when our team won with Americans! ;)

piątek, 5 lipca 2013

Passsski!

Przerwę w blogowaniu miałam ogromną, ale już wracam :)
Sesja się zakończyła (całkiem pomyślnie w dodatku), siostra została wydana za mąż, więc znów będę mieć czas, żeby się tu udzielać i mam nadzieję, że tym razem nic mi nie przeszkodzi :)

Podczas mojej nieobecności nie miałam zbyt wiele czasu, ale powstało kilka "dziełek", które systematycznie będę pokazywać.
Na pierwszy ogień - bardzo pasiasta rameczka. Trochę było z nią przebojów, ale wreszcie powstała :)




I to tyle na dzisiaj :)
Miłych wakacji!

I've finished my exams successfully so I'm back now! :) Today: very simple striped frame made with decoupage :) I hope you like it!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...