niedziela, 29 września 2013

Wymienione :)

Weekend już powoli dobiega końca, tak samo jak wakacje! Już za dwa dni znów zacznę (w miarę możliwości ;)) regularnie pojawiać się na uczelni...
Żeby tak słoneczną niedzielę zakończyć jeszcze milej, pochwalę się czymś, co dotarło do mnie już w piątek, ale nie miałam czasu, żeby zrobić zdjęcia!

Jakiś czas temu Ania S. z bloga Płonące motyle zaproponowała mi wymiankę. Jej prace są tak piękne, że nie mogłam odmówić! :)

Zanim dotarłam do cudownego kawowego serduszka, którego się spodziewałam, musiałam chwilę pozachwycać się innymi cudownościami, która Ania mi przysłała. Dwa serduszka do powieszenia: jedno szyte, drugie z papierowej wikliny, wyplatany koszyczek z kwiatuszkami, garść koralików, motylek i odrobina słodkości! :) A na koniec piękne serducho! Czy można chcieć więcej?















Dziękuję bardzo za takie skarby! :)

Moja paczuszka z racji mnóstwa końcowotygodniowych i weekendowych planów wyruszy jutro, jak dojdzie, pokażę i jej zawartość. Mam nadzieję, że spodoba się Ani tak jak jej mi :)

Pozdrawiam cieplutko! :)

Today I'm showing some gifts I've recieved form Ania S. They are amazing! :)

czwartek, 26 września 2013

Papierowa wiklina: koszyczek

Tak! Wreszcie przedstawiam koszyczek, o którym wspominałam jakiś czas temu, gdy pokazywałam rurki, które do niego zrobiłam :)

Dziś nadszedł czas, by pokazać go światu! Trochę to trwało, bo moja wyprawa do "big city" po odpowiednią farbę się przeciągała, ale w końcu się udało ;)

Tak wyglądał jeszcze przed malowaniem:



Tak po pierwszej warstwie farby:



A tak prezentuje się w miejscu docelowym, czyli w łazience:



Światło niestety przekłamało kolorki; bliżej im do tych ze zdjęcia nr 2 ;)

Koszyczek jest koszmarnie koślawy, nierówny i krzywy, w dodatku zwęża się u góry, czego nie planowałam! Teraz naprawdę podziwiam pracę tych, którzy robią to częściej! :)
Najważniejsze jednak, że będzie spełniał swoją rolę ^^

Wbrew pogodzie za oknem - życzę słońca! :)

Finally - I did my basket from paper! It's not perfect but I'm happy I did it :)

poniedziałek, 23 września 2013

Zwariowane muffinki!

W sobotę razem z rodziną urządziliśmy z okazji końca lata ognisko. Było wesoło i... pysznie! A to między innymi za sprawą muffinek, do których powstania się przyczyniłam :) 

Na ostatnie moje urodziny dostałam komplet przepięknych silikonowych foremek do muffinek, ale prawie pół roku temu nasz piekarnik strzelił focha i przestał współpracować... Aż wreszcie kilka dni temu zjawił się fachowiec i znów możemy korzystać z pieca! :) Taka okazja nie mogła mi przejść koło nosa, więc od razu zgłosiłam się na ochotnika do pieczenia babeczek. 
Ale jak to ze mną bywa - nie mogłam poprzestać na najprostszym przepisie, nie! Poprzeczkę zawiesiłam sobie znacznie wyżej... 

W ten sposób powstały muffiny czekoladowe z żurawiną i kardamonem oraz muffiny jabłkowo-cynamonowe, a trzeba dodać, że obie wersje są light: z ograniczoną zawartością tłuszczu i dodatkiem płatków owsianych oraz otrębów :) Nie wiem, jak Wy, ale jeżeli coś może być tak dobre i jednocześnie zdrowe, to ja nie waham się ani chwili, żeby wypróbować!

Na pierwszy ogień: jabłko i cynamon!

Składniki:

  • niepełna szklanka mąki pszennej
  • łyżka mąki ziemniaczanej
  • pół szklanki otrębów owsianych
  • 2 garści płatków owsianych
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 75 g cukru
  • pół łyżeczki cukru waniliowego
  • 2 łyżeczki cynamonu
  • 2 średnie jabłka
  • 2-3 jajka
  • 150 g jogurtu naturalnego (oryginalnie powinna być maślanka, ale akurat zabrakło... ;))
  • łyżka stopionego masła
Jabłka obrać i zetrzeć. Jajka ubić. Wymieszać osobno mokre i suche składniki. Połączyć razem. Nałożyć do foremek. Można posypać górę cukrem cynamonowym. Piec ok. 30 minut w temp. 190°C. 











Przy drugim rodzaju muffinek należy zrezygnować z jabłek, cynamonu i cukru waniliowego, a zamiast tego dajemy:
  • 2 garści żurawiny (można pokroić na pół)
  • 3 łyżeczki kakao
  • łyżeczka kardamonu
  • na górę posiekana gorzka czekolada
Przygotowanie i pieczenie tak samo :) 




Niestety czekoladowym muffinkom nie udało mi się zrobić tak ładnych zdjęć - za oknem było już ciemno, a wiedziałam, że nie doczekają następnego dnia ;)

Jeszcze rzut oka na wnętrze (zdjęcia też robione przy sztucznym świetle):




Uwaga! Kardamon jest na tyle specyficzną przyprawą, że nie wszystkim może taka wersja babeczek smakować - można z niego zrezygnować, na pewno będzie pysznie ;) Moja rodzina - mimo że wszystkie babeczki zniknęły w mgnieniu oka - zdecydowanie preferowała jabłkowo-cynamonową wersję ;)
A najlepsze w tych babeczkach jest to, że otrębów i płatków owsianych prawie w ogóle nie czuć - a przecież są! :)

Pieczecie muffinki? Jeśli nie, zdecydowanie polecam! Można do nich dodać naprawdę wszystko :) Jeżeli wypróbujecie mój przepis, dajcie znać ;)

Na koniec jeszcze jedno zdjęcie - widać na nim różnicę wielkości - jasne nie wyrosły chyba tak bardzo przez jabłko... ;)

I baked muffins! First ones are with apple and cinamon, second ones are with cocoa, cranberries and cardamon - I love them all! And so does my family ;)

piątek, 20 września 2013

Bransoletek wielki come back

Na dobry początek dziękuję bardzo wszystkim za takie miłe komentarze pod ostatnim postem :) Niestety nie wiem, czy pantofelek się spodobał, nie miałam okazji spotkać się z siostrzeńcem, ale wkrótce to nadrobię i dam znać! :)

Dzisiaj coś, czego nie było dawno, oj dawno! A pomyśleć, że od tego wszystko się zaczęło ;) Już prawie zapomniałam, jaka to frajda tworzyć biżuterię :)

Przedstawiam więc dwie bransoletki, jeszcze cieplutkie:






To nie koniec biżuteryjnych nowości. Następne już niedługo :)


I've almost forgot how I enjoy making jewellery :) So... here they are - some new bracelets! :)

wtorek, 17 września 2013

Pantofelek z... metkami

I wcale nie chodzi o pantofelek zgubiony przez Kopciuszka! ;)

Przy okazji chusty do karmienia wspominałam o moim siostrzeńcu. Ostatnio odbywały się jego chrzciny i pomyślałam, że idealnym wręcz prezentem byłby dla niego gryzak z metkami, o jakim myślałam już daaaawno temu.
Wiedziałam, że musi  być kolorowy, mieć dużo metek i kształt, który będzie na tyle wygodny, żeby malutkie rączki mogły go bez problemu chwycić i utrzymać. Gdy narysowałam wzór na kartce, nie wiedziałam jeszcze, że to, co z tego powstanie, będzie przypominać... jedno z mniej złożonych stworzeń na Ziemi. Ale kształt podobał mi się bardzo, więc ochoczo zabrałam się do szycia :) 

(zdjęcia wykonywane lustrzanką szwagra - jeszcze nie do końca umiem się z nią obchodzić ;))




Pantofelek oczywiście nie jest duży, w najdłuższym miejscu ma jakieś 20 cm. Środek jest wypełniony odrobiną wnętrza poduszek z Jyska (znów ;)), dzięki czemu może służyć jako poduszka. Materiały to ścinki, które zostały mi z kilku innych projektów (m. in. chusty i mojej wakacyjnej torebki). Stebnowanie nie wszędzie wyszło mi tak jakbym chciała, ale trzymam się tego, że mój mały siostrzeniec nie zauważy różnicy... ;)

Czuję, że teraz dla każdego nowo narodzonego dziecka w rodzinie będę szyć takie pantofelko-gryzaki :) :)

Dziękuję za miłe słowa, jakie ostatnio od Was otrzymuję! Ogromnie cieszę się z każdego jednego! :)
Pozdrawiam Was cieplutko! Teraz wracam pod koc i do ciepłej herbaty - walczę z przeziębieniem, mam nadzieję, że wkrótce wygram... ;)

I sew this toy for my little nephew's christening. Babys love to chew colourful ribbons :)

piątek, 13 września 2013

Explodingowo-weddingowo

Heej! :)
Też już macie dość tej pogody w kratkę? Raz słońce, raz deszcz - nie wiadomo jak się ubrać... Ach, uroki jesieni!

Dziś pokazuję kolejną zaległą pracę. Kolejny exploding box! Na zdjęciach (które były robione dosłownie dwa dni temu) widać już ząb czasu, który niestety nie ominął pudełeczka (a raczej nie ominęły go rączki mojej siostrzenicy, dla której było ono świetną zabawką...). Niełatwo było zrobić przez to ciekawe zdjęcia... ;)
Exploding box powstał z okazji ślubu mojej siostry.


Z całego pudełka chyba najbardziej podobają mi się papiery, których do niego użyłam :)

Chciałabym jeszcze kawałek tego posta poświęcić czemuś kompletnie innemu.
Jeżeli ktoś z Was śledził mojego bloga od początku, mógł zauważyć mój okresowy szał na Mikę. Nie minął on zupełnie, nadal uwielbiam jego piosenki, ale ostatnio nie mogę się oderwać od słuchania ich:

Źródło: oficjalny fanpage Pentatonix na facebooku


To Pentatonix, grupa pięciu ludzi z Ameryki, którzy śpiewają a capella - i są w tym genialni! Nie będę o nich mówić dużo, lepiej zrobią to ich piosenki. Oto kilka z nich:
Britney Spears Medley (z programu Sing-Off, który wygrali)
Radioactive (Imagine Dragons cover ft. Lindsey Stirling)
Aha! (Imogen Heap cover)
Starships (Nick Minaj cover)
Thrift Shop (Macklemore & Ryan Lewis cover)
Pusher Love Girl (Justin Timberlake cover)
Carol of the Bells
Can't hold us (Macklemore & Ryan Lewis cover)
Są naprawdę świetni :)

Trzymajcie się ciepło! ;)

Another exploding box! I love this form of card :) This one was made for my sister's wedding :)

poniedziałek, 9 września 2013

Ocieplamy :)

Nie było mnie tu cały tydzień, ale sporo się u mnie działo i byłam w stanie jedynie zaglądać tu raz na dwa-trzy dni. Ten tydzień też nie zapowiada się lepiej, ale spróbuję napisać coś jeszcze przed weekendem ;)

Ostatnio pogoda była przepiękna - lato żegnało się z nami w cudowny, słoneczny i ciepły sposób! Dzisiaj niestety królują już chmury i mżawka. Żeby jednak nie wpuszczać chłodu do domu, proponuję na dziś coś kolorowego, wesołego i przede wszystkim - ocieplającego! Przedstawiam Wam... ocieplacz na okno :)



Powstał już jakiś czas temu, ale dopiero niedawno miałam okazję uwiecznić go na zdjęciach. Miało to miejsce właśnie w Poznaniu, o którym ostatnio wspominałam, a gdzie ten kolorowy wałeczek zagrzał miejsce. W komplecie jest także drugi ocieplacz, odrobinę krótszy, ale niestety nie załapał się na sesję zdjęciową ;)

Materiały, których użyłam do szycia wałków, to czysty recykling - wszystkie pochodzą z second-handu. Bardzo podoba mi się to połączenie kolorów :) Wypełnione są wkładem z poduszek z Jyska, która można kupić za parę złotych.



Na dziś to tyle. Życzę przyjemnego popołudnia! :)

Zapraszam do obserwowania mnie na Bloglovin

This "pillow" I made some time ago. It's function is to stop cold air from outside the window :) It's colourful and cheery :)

poniedziałek, 2 września 2013

Emergency moustache

Poznań jak zwykle zachwycił!
Nie wiem, co takiego jest w tym mieście, że lubię je bardziej z każdą kolejną wizytą. Może chodzi o to, w jaki sposób i dzięki komu je poznaję... ;)

Jako że w Poznaniu byłam już kilka razy, podczas tej wizyty postanowiłam przyjrzeć się rzeczom dziwnym i inspirującym. Poniżej kilka zdjęć tego, co odnalazłam ;)







moi ukochani! ;)
hm, ciekawe dlaczego?














Na sam koniec - najwspanialsze! Myślę, że i Wam się spodoba :D W poznańskich łazienkach można spotkać między innymi takie cuda:



To nie wszystko, czym chcę się z Wami podzielić, a co miało miejsce właśnie w Poznaniu. Ale o tym już wkrótce! :)

PS: Koszyk z papierowej wikliny prawie gotowy! Oj, ciekawe, co to będzie... ;)

I was in Poznan few days ago. These are some photos form this city, which I love! :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...