Bardzo lubię chodzić po śladach, które ktoś - idąc tą samą drogą kilka chwil wcześniej - zostawił w śniegu. Jak dziecko szukam kroków, które odpowiadają długością moim i wpatrując się w ziemię, nie dostrzegam świata wokół.
Jako że spadł wczoraj śnieg, mogłam się nacieszyć tą moją głupotką. Pełna radości odnalazłam wreszcie pasujące ślady i podążałam za nimi, aż nagle... "Przepraszam bardzo". Puf! Trop się urywa, a ja spoglądam w oczy pani, która wygląda na nieco zagubioną. Z uśmiechem wskazuję jej kierunek, w który powinna się udać, by trafić do miejsca docelowego. Jej pełne wdzięczności spojrzenie osładza mi nieco gorycz, która pozostała po zgubieniu śladów. Zanim ją opuszczam, udaje mi się policzyć, że to czwarty raz w ciągu tygodnia, gdy pomagam komuś dotrzeć na miejsce.
Ruszam znów w drogę, próbując z tysiąca par butów wybrać te właściwe. Już - już prawie mam!... Gdy wokół mnie robi się kompletnie ciemno, a wszelkie ślady zlewają się w jedną plamę. Mam ochotę przewrócić oczami, by dać wyraz swojej irytacji, ale przecież i tak nikt by nie zauważył. Rozglądam się, by odnaleźć przyczynę tych egipskich ciemności. Długo nie muszę szukać; odpowiedź jest jasna - o ironio! - latarnie postanowiły zacząć pracować na czarno. Literally. Połowę mojej ulicy przykrył gęsty jak smoła mrok.
Wzdycham z rezygnacją i naciągając kaptur na oczy, ruszam przed siebie. Wiatr wyje przeciągle, zdmuchując śnieg z chodników i szeleszcząc wśród gałęzi drzew. Z granatowego nieba mrugają do mnie wesoło gwiazdy. W oknach domów palą się światła i wiem, że ich mieszkańcy czują się w nich bezpiecznie.
Idę, podziwiając piękno nocy i mimo wszystko cieszę się, że jest ciemno.
Tyle jeśli chodzi o wstęp do dzisiejszego posta :) Wzięło mnie na melancholijny nastrój! Wybaczcie ;)
Dla równowagi - teraz będzie mało pisaniny.
Moja pierwsza świąteczna kartka - z choinką! :) Na pewno nie ostatnia ;)
Wykorzystałam do niej między innymi tusz do rzęs. Wyłoniłam go jako zwycięzcę podczas mojego poszukiwania zastępnika tuszu do scrapbookingu.
Wypróbowałam: farbę akrylową, stary tusz do rzęs i podkład. Wszystkie opcje testowałam podwójnie: "na sucho" i wymieszane z odrobiną wody.
Poniżej możecie zobaczyć, jakie uzyskałam efekty (lewy brzeg - z wodą, prawy - bez):
Wnioski? Na sucho każda z opcji wygląda nieźle. Na mokro absolutnie nie wychodzi ani tusz, ani podkład.
Postanowiłam wykorzystać jedną z metod - padło na tusz. Tak powstała baza pod choinkę:
Pamiętacie o moim candy? :)
Trzymajcie się ciepło!
PS: Czy u Was ostatnie zdjęcie kartki też ma takie dziwne kolory? Na komputerze wygląda całkiem normalnie, a po załadowaniu na bloga już nie...
I was wondering if I can replace ink with something different. I've tested mascara, foundation and red acrylic paint. The results weren't the same and my winner is mascara. I used in my first Christmas card this year :)
Świetne podejście do tematu :)
OdpowiedzUsuńświetna kartka:) co do śladów na śniegu to też lubiłam chodzić po tych przede mną:)
OdpowiedzUsuńPiękna praca! ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że rzadko kiedy zdarza mi się czytać tak długie 'wywody pisemne'. Ale twój opis bardzo mi się podobał, poczułam klimat zimowego spaceru.Ja tez mam takie różne głupotki spacerowe i tez zdarza mi się 'śledzić'. Najbardziej lubię rozłupywać piętą lodowe kałuże :)
OdpowiedzUsuńWpis bardzo mnie się podoba i karteczka również :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowna ta kartka:)
OdpowiedzUsuńMeg, a już myślałam, że to tylko ja uwielbiam stawiać w nogi w mini-koleinach pozostawionych przez poprzedników :) A poza tym, choinka świetna, lecz ja jeszcze klimatu świątecznego w ogóle nie odczuwam; jakieś rady? :D
OdpowiedzUsuńPostawić sobie na biurku świeczkę z reniferkiem (ewentualnie choineczką) i słuchać świątecznych piosenek! :D
UsuńLiczyłam na świąteczną kartkę, ale skrzynka pusta :D A świeczki mam, piosenki też, ale mimo to jakoś nie czuć Świąt :D chyba się muszę bardziej postarać!
UsuńWidzę, że u Ciebie też już prószy ;p
OdpowiedzUsuńKartka kochana jest przepiękna;) Zawsze masz takie sup[er pomysły;) Ściskam Cię cieplutko kochana... aaaa i czekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńurocza ta karteczka ;)
OdpowiedzUsuńDla odmiany ... lubię być tą pierwszą, robić pierwsze ślady na zasypanych chodnikach, ścieżkach. Uwielbiałam te różne szlaczki wydeptywane bez opamiętania i oczywiście orły ... eeeech, mąż mnie do dziś nie rozumie ;)
OdpowiedzUsuńKarteczka niebanalna ... sama poszukuję zamienników do różnych popularnych scrapowych technik ... ostatnio udało mi się z kredkami akwarelowymi, herbatą i zwykłą plakatówką użytą do stempelka (za stempelek posłużyła szydełkowa gwiazdka :) )
so simple but very cute :)
OdpowiedzUsuń