Choć grudzień już na dobre się rozkręcił, a za oknem śnieg i mróz, wracam dzisiaj na chwilę do nieco cieplejszych chwil, które spędziłam na niesamowitym ślubie i weselu! Kochana Elizabeth Lawess (jej blog tutaj!) zmieniła swój stan cywilny i z tej okazji powstała wyjątkowa kartka ślubna. To nie tylko największa kartka ślubna, jaką kiedykolwiek robiłam, ale kartka w ogóle! Ma wielkość A3, a po rozłożeniu jej rozmiary się podwajają. Było więc nad czym pracować, całe szczęście miałam pomoc (Karolina! :*). Wielkość wymogła jednak na nas prostotę formy, nie poszalałyśmy więc z kolorami, ani zdobieniami. Ta kartka ślubna to przede wszystkim minimalizm i dużo naszego serca włożonego w pracę. A wszystko dla wspaniałej Pary Młodej! :)
Pomysł na kartkę przyszedł nagle i niespodziewanie i potem już wszystko kręciło się wokół jednego: jak w "szafie" zamknąć "ślubny charakter", romantyzm, życzenia i odrobinę humoru? Myślę, że nam się to udało :)
Szykujcie się na niemało zdjęć, bo jest co oglądać ;)
W środku znalazły się: wieszaki, haczyki, siatka na drobiazgi, półki, szuflady i oczywiście lustro. Wnętrze naszej szafy-kartki ślubnej prezentowało się następująco:
Nie obyło się bez kilku kryjówek i zakamarków, w których zostały ukryte życzenia, zaskórniaki i zdrapki.
A tak całość wyglądała po zamknięciu:
Probably the biggest wedding card in the world! ;)
Bardzo pomysłowa i nietypowa karteczka. Już sam przód zaskakuje, a po otwarciu jak w każdej szafie pełno zakamarków :). Świetna !!!
OdpowiedzUsuńOryginalna i piękna. Cieplutko pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń